czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 2

Byłam taka podekscytowana. Po prostu nie mogłam się doczekać. Wybrałam nawet ciuchy. Była to niebieska bejsbolówka, biała koszulka , rurki niebieskie air max'y. Przez najbliższy tydzień wgl nie byłam obecna . Ciągle myślałam jak to będzie. Czy mnie polubią ? Czy pomyślą jak ja wyglądam ? I czy przypadkiem mnie nie wyśmieją. Te pytania towarzyszyły mi przez całe 7 dni. Dzień ten w końcu nadszedł. To była najlepsza sobota mojego życia. Byłam już ubrana ale jeszcze musiałam wysuszyć włosy i byłam gotowa. Gdy zeszłam na dół aby napić się soku pomarańczowego w domu rozległ się dzwonek. Przyjechał po mnie ich szofer. Kiedy wyszłam przed dom moim oczom ukazała się długa biała limuzyna. Szczerze mówiąc myślałam ,że to będzie jakiś mercedes ,czy coś. Szofer zaprowadził mnie do auta i otworzył mi drzwi. Byłam mile zaskoczona. W środku wszystkie siedzenia były okryte czerwoną skórą, był barek, radio itp. Jechaliśmy jakieś 10 minut ,a ja włączyłam magnetofon i zaczęły lecieć piosenki BTR . Trochę sobie pomrukiwałam . W końcu się zatrzymaliśmy . Gdy chciałam otworzyć klamkę ,ktoś z zewnątrz mnie uprzedził. Nie widziałam wcześniej kto, bo szyby były ciemne .Moim oczom ukazał się Logan. Wyciągnął do mnie rękę ,a ja delikatnie zamarłam, patrząc w jego oczy. Gdy po ułamku sekundy oprzytomniałam podałam mu dłoń. Następny w kolejce był Carlos, potem Kendall i James. Chociaż widziałam ich tysiąc razy patrzyłam na nich jakbym widziała ich pierwszy raz w życiu. Szczególnie moją uwagę przykuł Logan . Najbardziej z całej czwórki mi się podobał. Ale nie miałam szans. Kendall objął mnie ramieniem i zaprowadził do środka. Byłam jak zahipnotyzowana . Później Kendall gdzieś poszedł ,a za rękę złapał mnie Logan i zaprowadził na kanapę. Spojrzałam mu prosto w oczy, zresztą on mi też. Usiadłam ,a on obok mnie, z drugiej strony Carlos, naprzeciwko Kendall i James . Patrzyłam na każdego po kolei ,a oni nie mogli oderwać ode mnie wzroku.
-Ej no , nie patrzcie tak na mnie. Wiem ,że jestem brzydka ale bez przesady. -roześmiałam się.
Logan spojrzał na mnie z dziwną miną i się uśmiechnął.
-Wręcz przeciwnie, jesteś ładna. -powiedział Kendall
-Takie bajki to wiesz . -powiedziałam
-Jesteś ładna i koniec kropka. Jak masz na imię ? - spytał Carlos
-Megan, a ty ?
-Nie wiesz ? - spytał zdziwiony.
-No wiem, beke sobie z Ciebie robię. - uśmiechnęłam się.
-Ile masz lat ? - zapytał James kiedy przeglądał się w lusterku co trochę mnie bawiło.
-17.
-Ooo to młoda jesteś . - powiedział Logan.
-A owszem.
-Chcesz się czegoś napić Megan ? -mówił wstając Kendall.
-Mogę dostać sok pomarańczowy ?
-Jasne.
-Ja też lubię sok pomarańczowy. - patrzył na mnie Logan . 
-Słodko. To mamy coś wspólnego . -spojrzałam w jego stronę.
Carlos szepnął coś do James'a .
-Logan chodź do kuchni pomożemy Kendallowi.
-Kendall da sobie radę. -odpowiedział.
-Chodź mówię ! - warknął Maslow
-No dobraa ...
Wszyscy wyszli a ze mną został tylko Carlos. Rozejrzał sie dookoła i spojrzał na mnie.
-Ty Megan słuchaj .
-No mów.
-Spodobałaś się Loganowi.
-Haha zabawny jesteś.
-Ale ja mówię serio. Znam go i widzę jak ktoś mu się podoba.
-Nie wątpię w to ,ze go znasz ale ja mu się nie podobam. -zaprzeczałam ,ale w środku czułam ogromne ciepło.
-No serio. - uśmiechnął się.
-Mów sobie co chcesz Carlos.
-A on Ci się podoba ?
-Tak jak wszyscy tutaj.
-Ale tak inaczej. No wiesz...
-Nie mogę tego powiedzieć ,bo go nie znam.
-On Ciebie też nie zna ,a mu się podobasz.
-Tak, tak ...
-No tak.
W końcu przyszedł Kendall z tym sokiem. Razem z nim wrócili chłopacy. Spojrzałam na Logana, a potem an Carlosa , a Pena spojrzał na mnie porozumiewawczo. Uśmiechnełam się do niego.
-Proszę oto Twój sok i Logan. -roześmiał się Kendall.
-Kendall ! - ryknął Logan.
-No co ?
-Dziękuję za sok .- powiedziałam.
-A za Logana nie podziękujesz ?  - spytał James.
-Okej nie rozumiem. -stwierdziłam.
-Ty już dobrze rozumiesz. - powiedział Carlos.
Zaczerwieniłam się i już nawet nie spojrzałam na Logana tylko na moja szklankę z sokiem.
-Chcecie coś zjeść ? -  spytał nadopiekuńczy Kendall.
-Ja nie . Odchudzam się . - uśmiechnęłam się.
-Chyba z kości na ości -stwierdził Logan ,a ja na niego spojrzałam, lekko ze wstydem.
-Ale ja coś zjem.- powiedział Carlos. - James i Kendall pomóżcie mi .
- Okej . - powiedzieli równocześnie.
Zostałam sama z najprzystojniejszym chłopakiem jakiego znałam. Wzięłam łyk soku. Spojrzałam na Logana , który siedział tuż obok mnie. Czułam jego oddech na sobie . To było wspaniałe uczucie. Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie. Ale niestety tak nie może być.  Cisza trwała coraz dłużej . Wiedziałam ,że Logan na mnie patrzy , widziałam to kącikiem mojego oka. A ja nieustannie patrzyłam na mój sok , który trzymałam w dłoni. Musiałam jakoś przełamać pierwsze lody.
-No to ... -przerwałam.
-Słucham ?
-Kiedy macie jakiś koncert ? - spytałam o to chociaż doskonale wiedziałam gdzie.
-A wiesz ,że nie pamiętam. - spojrzał zdezorientowany.
Logan gwałtownie spojrzał w tył i się uśmiechnął w stronę drzwi, ale kiedy ja się odwróciłam nikogo tam nie było.
-Kto tam był ?
-Nikt, o co ci chodzi ? - Zaczął się śmiać.
-Przecież widziałam jak się uśmiechałeś. Do drzwi się raczej nie nabijałeś.
-No nie.
-To kto tam był ?
-Kendall .
-Co chciał ? -zaczęłam dopytywać.
-Spytał, czy chce paprykowe chipsy.
-Taa ...
-Co jesteś taka ciekawa ?
-Bo Carlos nagadał mi głupoty.
-Co znowu ?
-Nie ważne.
-No już powiedz jak zaczęłaś.
-Carlos powiedział ...
-No słucham .
-... powiedział mi ,że podobam Ci się.I dlatego mi teraz tak głupio. Ale on mówi głupoty prawda ?
-No wiesz ...

1 komentarz:

  1. No wiesz.. o fajnie zakończyłaś ale chyba domyślam się jaka będzie odpowiedź :P ok czytam dalej :P
    ~ the_cisza

    OdpowiedzUsuń